Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





23 września 2010

20-22.09

Ostatnie dni mijają pod znakiem hiszpańskiej maniany. Dzieje się bardzo niewiele, słońce rozleniwia i poza tym Hiszpanie nie dają nam za bardzo powodów do działania. Udałem się na uniwerek, gdzie chciałem złożyć papiery niezbędne do zarejestrowania. Pani z dziekanatu przekazała mi iż jestem pierwszą osobą która chce to uczynić i żebym przyszedł za tydzień. Zapytałem czy mogę chociaż zostawić dokumenty, żeby 2 razy nie chodzić, ale niestety stwierdziła że ona ma dużo dokumentów i się w tym pogubi. Dodała również że na najbliższe zajęcia można chodzić, aczkolwiek niekoniecznie. Kolega był na jednych zajęciach i trwały 5 minut. Tak naprawdę rok się rozpocznie dopiero z początkiem października. Trochę jest to irytujące, bo nie wiadomo w sumie co robić, czy czekać na każde zajęcia trwające 5 minut(odstępy 2 godzinne) czy pójść sobie do domu. Ale tutaj nikt takimi rzeczami się nie przejmuje. Nawet była sytuacja, że czekałem na listonosza, który miał mi przynieść kartę do telefonu. Miał być na 8, więc wstałem rano i czekałem na jego przyjście. Czekam godzinę, dwie i zacząłem się trochę niepokoić. Na szczęście nic się nie dzieje, listonosz przyszedł o 10:30, właściwie podjechał na skuterku. Oznajmij mi tylko iż przeprasza za spóźnienie i że ma nadzieję że nie stanowi to problemu. Na miejscu oczywiście musiałem wylegitymować się paszportem. Jeśli chodzi o same telefony to są dość drogie. Sms kosztuje 10 eurocentów, natomiast rozmowa jest liczona za minute i też jakoś kilkanaście eurocentów. Jakby dobrze przekalkulować to w przypadku smsów za roaming wychodzi niewiele drożej. Główne sieci to Orange, Movistar i Vodafone. Są również inne mniejsze, jak np. Yoigo, którego jestem posiadaczem i mniej więcej jest to polski odpowiednik Play'a. Tego dnia pisałem również test z języka hiszpańskiego przypasowujący do grupy. Poziom trudności był dość wysoki. 100 pytań + wypracowanie, 45 minut na rozwiązanie. Wyniki testu dopiero w piątek. Jeśli chodzi o sprawy uczelniane to właściwie wszystko. Dodatkowo można uczęszczać na sport, ale tak jakby nieformalnie, ponieważ jeszcze nie jesteśmy zarejestrowani. Wyposażenie mają naprawdę bardzo dobre. Jest około kilkunastu kortów tenisowych, kilka boisk piłkarskich, nie wspominając o basenie, halach, strzelnicy, lodowisku. Valencia jak i cała Hiszpania jest miejscem pro - sportowym. Dużo ludzi biega po ulicach, jeździ rowerem, pływa. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się piłka nożna, która jest zdecydowanie sportem nr 1. 30% mężczyzn gra w piłkę nożną. Wczoraj był mecz Valencia - Atletico Madryt. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi w jednym miejscu, w swojej świątyni futbolu. Ogromny rumor, hałas, poklaskiwania. Trudno mi sobie wyobrazić fiestę, gdyby wygrała Valencia, a tak mecz zakończył się wynikiem remisowym. Jeśli chodzi o ceny biletów są one dość wysokie. Rzędu 100 euro za przeciętny mecz ligowy, dochodzące do 160 euro za mecz ligi mistrzów. Oczywiście są to jedne z tańszych biletów. Może uda nam się wybrać, a raczej na pewno, na jeden z meczy Fc Valencii. Co ciekawe symbolem klubu jest nietoperz, który jest mocno zakorzeniony również w tradycji samego miasta. Jak głosi legenda, gdy Arabowie podchodzili nocą pod Walencje aby ją zdobyć, jeden z nietoperzy wpadł w bębny arabskie i wywołał mnóstwo konsternacji na tyle, aby mieszkańcy miasta się obudzili i obronili twierdzę.
Resztę dnia, jak i większość z dnia spędziliśmy na basenie. Trzeba korzystać, póki jest dobra pogoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz