Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





18 września 2010

17-18.09

Wróciło ciepło. Przez 2 dni wygrzewaliśmy się na basenie, który znajduje się obok mieszkania kolegi. Temperatura wody, adekwatna do temperatury powietrza. W międzyczasie odbyliśmy wizytę w bibliotece, gdzie byliśmy na spotkaniu bibliotecznym. W sumie przyszło bardzo mało ludzi. Zapisało się około 60, natomiast było jakieś 20. Jak widać hiszpańska mańana oddziaływuje na każdego. W związku z czym mamy ambitny plan trochę machać tych basenów, obok jest siłownia także pewnie też będziemy korzystać, aby nie wrócić do Polski z kilku kilogramową nadwagą. Dodatkowo chciałbym zapisać się na uczelni na sport. Zobaczymy jak to wyjdzie. Istnieje tutaj hiszpańska odmiana tenisa, która ma dość skomplikowane zasady. Boisko jest mniejsze i oszklone. Coś pomiędzy squashem a tenisem. Więcej na ten temat opisze, po grze z miejscowymi, co mamy w niedalekich planach. Jestem przekonany że będzie to zarówno frajda jak i jakaś różnorodność. Święto na dzielnicy dalej trwa, dzisiaj były przemarsze orkiestry, grał również zespół folkowy, można było skosztować miejscowych specjałów, bardzo różnorodnych smakołyków i dań znajdujących się na paleniskach na ulicy w ogromnych garach. Niestety nie udało nam się załapać na "wyżerkę" z tych garów ponieważ Hiszpanie bardzo szybko i tłumnie opróżnili baniaczki, nie zapominając o dokładce na wynos :), a dodatkowo przyszliśmy trochę za późno. Ale nic straconego, myślę że jeszcze będzie nie raz okazja do skosztowania miejscowych specjałów. Dodatkowo starsze kobiety szydełkowały. Wkrótce może uda wrzucić mi się film z tej imprezy na youtube'a ale aktualnie internet mocno szwankuje, no i nie jest zbyt szybki. Wieczorem byliśmy u kolegów z UW na nowym mieszkaniu. Mieszkają wraz ze Szwajcarem, w związku z czym z grzeczności wszyscy rozmawialiśmy po angielsku. Po hiszpańsku byłoby trudno, z tego względu iż nie wszyscy go znali. Jednym z tematów była powszechna kontrola obywateli tego kraju. Każdy zakup kartą w Hiszpanii, wymaga dowodu osobistego. W związku z czym rząd całkowicie kontroluje gdzie wydajesz, kiedy i ile. Karty komunikacji - podobnie, tańsze są te na okaziciela przypasowane do każdego obywatela, w związku z czym wiedzą gdzie podróżujesz. Kolejna kwestia telefony. Niestety wszystkie wymagają rejestracji. Aby posiadać kartę do telefonu, nawet na kartę niezbędne jest posiadanie dowodu osobistego. To efekt regulacji antyterrorystycznych w 2008r. w Hiszpanii. W mojej ocenie i wszystkich zgromadzonych to tylko przykrywka. Każdy obywatel jest szpiegowany, pod każdym kątem. Dodatkowo kit w telewizji i mamy masy ludowe, którą są sterowane przez elity społeczne. Czyżby powtórka z rozrywki Orwell Rok 1984 ? Abstrahując od tematu, w nocy rozpętała się burza. Czegoś podobnego w życiu jeszcze nie widziałem, grzmoty co najmniej 2-3 razy głośniejsze niż w Polsce(tak jakby budynek się walił). Troszkę popadało, a rano znów słońce. Dzień wstaje tutaj trochę później niż w Polsce, koło 8 rano. No i adekwatnie później zachodzi, co jest dość korzystne i dlatego wielu Hiszpanów wstaje koło 8-9. Nie wspominając o tych którzy nie pracują to wtedy 12-13. Zostając przy temacie światła to w przeciwieństwie do Polski, nie ma obowiązku całorocznej jazdy na światłach. Jeszcze jest ciekawa kwestia świateł dla pieszych. Na które lepiej nie wchodzić gdy już zaczynają mrugać(ale tylko przy ruchliwych ulicach, bo na mniej uczęszczanych panuje wolna amerykanka i każdy przechodzi kiedy chce) . Zanim człowiek zrobi kilka kroków uaktywnia się zielone światło dla kierowców i nie stronią od klaksonów. Na zakończenie piosenka oddająca tutejszy klimat. Vamos a la playa  http://www.youtube.com/watch?v=6ijSNtQKKy8 .  No i zdjęcia
http://picasaweb.google.com/110109153723433594751/Fociakos2?authkey=Gv1sRgCNb33vT1jNqIeQ

1 komentarz: