Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





4 października 2010

Relacja z Ibizy 29.09 - 3.09

Dnia 29.09 września, w dniu strajku generalnego w Hiszpanii, wybraliśmy się na Ibizę, wyspę słynącą z najlepszych i największych imprez na świecie. Właśnie z powodu strajku, było niewielkie zagrożenie iż nie uda nam się dotrzeć promem na wyspę, ponieważ praktycznie komunikacja w kraju była sparaliżowana. Dodatkowo większość sklepów była zamknięta. Były one zamknięty nawet nie z powodu strajku, ale z obawy przed rozwścieczonym tłumem, który mógłby zniszczyć wszelkie przejawy niesolidarności ze strajkującymi. Protestowali głównie młodzi ludzie. 45% młodych Hiszpanów jest bezrobotnych, a bezrobocie ogółem w kraju wynosi ponad 20%. Hiszpania boryka się również z problemem kryzysu, który mocno odcisnął piętno na społeczeństwie. Całe szczęście, po kilku godzinach wycieczki promem dotarliśmy w miejsce przeznaczenia. Eivissa po katalońsku, natomiast Ibiza w języku hiszpańskim. O godzinie 24 dojechaliśmy do hotelu i szybko dokonaliśmy rejestracji, aby mieć czas wyskoczyć jeszcze na imprezę. Do apartamentu, dostaliśmy przydział z Brazylijkami, jedna z Rio de Janeiro, druga z Sao Paulo. Był jeszcze Meksykanin, ale zamienił się pokojami. Dziewczyny dość sympatyczne, aczkolwiek bardzo bałaganiarskie. Zlew zawsze brudny, łazienka również, no i garnki przypalone. Ale suma summarum lokatorki na plus :). Po prostu inna kultura. Generalnie, uczestnicy wyjazdu pochodzili z wielu krajów na świecie. Przykładowo : Kanada, Stany Zjednoczone, Meksyk, Argentyna, Finlandia, Francja, Estonia, Anglia i wiele wiele innych. Koło 2 dotarliśmy do Amnesii, jednego z najsłynniejszych klubów na wyspie. Co do imprezy, to szczerze powiedziawszy nic szczególnego. Muzyka moim zdaniem była bardzo dobra, scenografia jak najbardziej, tancerki również, natomiast co mi się mocno nie podobało, to ilość homoseksualistów na dyskotece. Czułem się trochę niepewnie :). Praktycznie jedna sala była w całości nimi wypełniona. 1 sala czyli jakieś 4 tysiące ludzi. No cóż, pozostawała zawsze druga sala do zabawy. Interesujące było połączenie bitów z graniem na skrzypcach i bębenkach. Jeśli chodzi o ceny w barze, to trzeba dysponować grubym portfelem, żeby sobie pozwolić na takie wydatki. Piwo 11-12 euro, drinki powyżej 25 euro. Wejście do klubu 35 euro, ale dysponowaliśmy biletami od organizatorów. Kolejny dzień rozpoczął się od przechadzki po plaży, opalaniu i kąpieli w morzu. Jeśliby się odnieść do samego wyglądu wyspy, to jest on przeciętny. Krajobraz podobny jak w Walencji, wszędzie palmy i makia. Plaża czysta, w kolorze bieli. Sama temperatura w czasie wyjazdu była bardzo dobra. Non stop 27-28 stopni, dochodzące do 30. Słońce znacznie bardziej odczuwalne niż w Walencji. Wieczory trochę chłodniejsze, temperatura schodziła do 19 stopni. Wieczorem odbyła się mała impreza przy basenie hotelowym, po czym udaliśmy się do klubu Space. Wrażenia nieco inne niż w Amnesii, natomiast sama dyskoteka w porządku, lecz bez rewelacji. W Polsce można z powodzeniem znaleźć podobny klub. Kolejny dzień, piątek to już wyprawa na Formanterę, wyspę należąca do Balearów(Minorka, Majorka, Ibiza, Formantera). Miejsce to okazało się być bardzo urocze. Turkusowa woda, niezapomniane widoki, piasek z malutkimi muszelkami w kolorze bieli. Woda bardzo ciepła, najcieplejsza jak do tej pory od czasu mojego pobytu w Hiszpanii. Wyspa nie posiada lotniska, w sumie to dobrze, bo na Ibizie lotnisko jest dość uciążliwe, ze względu na niewielki rozmiar wyspy, i gdzie by nie ulokować się to i tak będzie słychać samoloty. Na Formanterze ten problem nie występuje, tam można dostać się tylko promem. Wyspa obfitowała w dość dużą ilość naturystów. Narodowościowo to głównie Niemcy i Anglicy. W ogóle na Ibizie jest mnóstwo barów angielskich, nastawionych tylko i wyłącznie na klientów z Wysp Brytyjskich. Ceny w barach i sklepach, nieco wyższe jak w Walencji, natomiast można było kupić taniej pamiątki czy jakieś pocztówki. Bardzo częstym zjawiskiem byli murzyni sprzedający wszystko na plaży. A to zimne piwo, które moim zdaniem nie może być zimne, jeśli gościu chodzi cały dzień z nim po plaży, a to okulary przeciwsłoneczne, a to owoce, tatuaże, plakaty, wisiorki. Dosłownie wszystko co zbędne dla dobrze przygotowanego i wyposażonego turysty. Formanterę opuściliśmy wieczorem i wracaliśmy tym samym statkiem urządzając sobie małą imprezę na pokładzie. Organizatorzy poczęstowali wszystkich szampanem i sangrią( siedmio-procentowy roztwór alkoholu z owocami). Po dotarciu z powrotem do Eivissy(stolicy Ibizy) chwilę odpoczęliśmy, po czym wybraliśmy się do Privilage. Jest to największy klub na świecie, wpisany do księgi rekordów guinnessa. Jest w stanie pomieścić ponad 10 tyś ludzi. Aby wejść do klubu, musieliśmy czekać ponad godzinę w mocno zirytowanej kolejce. Warto było, ponieważ wrażenia były niezapomniane. Trudno nazwać to miejsce dyskoteką, ponieważ to było jedno wielkie show. Tancerki, tancerze, pokaz mody, występy artystyczne, zabawa z wokalistką, był nawet striptiz transwestyty(szok) . Wrażenia niezapomniane, wytrzymaliśmy niemal do końca. Sobota to już dzień relaksu i odpoczynku. Zwiedziliśmy miejscowy zamek, byłą twierdzę piratów. Widoki niezapomniane, co uwieczniliśmy na kilku fotkach. Wieczorem zdecydowaliśmy się wybrać do San Antonio, drugiego co do wielkości miasta na Ibizie, leżącego po drugiej stronie wyspy. Podróż trwała niecałe pół godziny. Stamtąd w Cafe del Mar, z bardzo słynnego miejsca na świecie można podziwiać zachód słońca, schodzącego aż do oceanu. Miasto okazało być również całkiem okazałe. Pokaźna rozległość względem linii brzegowej, co sprawia że można przejść się i podziwiać widoki całą promenadą. Ostatni wieczór uwieńczyliśmy imprezą Bora-Bora, czyli dyskoteką tuż przy plaży. Byliśmy mocno zawiedzeni, ponieważ nie było typowej muzyki plażowej. Następnego dnia o godzinie 14 opuściliśmy Ibizę statkiem. Zabawa była przednia, z tego względu że grał dla nas DJ oraz cała zabawa toczyła się w basenie na pokładzie. Około 20, mocno zmęczeni ciągłym imprezowaniem, zawinęliśmy do portu i wróciliśmy do domu udając się na zasłużony wypoczynek.
link do zdjęć : http://picasaweb.google.com/110109153723433594751/Ibiza#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz