Chwilowa nieobecność blogerska, była spowodowana wycieczką na Maltę oraz masą obowiązków narzuconą przez profesorów na uczelni. Niestety słowa iż na Erasmusie jest lekko nie mają żadnego pokrycia z rzeczywistością. Tak naprawdę w Polsce miałem mnie do roboty niż tutaj. W głównej mierze jest spowodowane ogromem materiału oraz małą barierą językową. A to prezentacja w grupach, a to praca indywidualna, a to kazusy prawne do rozwiązania. Trzymając się tematu edukacji, ostatnio od kolegi dowiedziałem się małej ciekawostki. W Polsce prywatne szkolnictwo nie jest zbyt popularne. W Hiszpanii wręcz przeciwnie. Wydawało mi się iż posłanie dziecka do publicznej placówki raczej nie uwsteczni go względem pozostałych rówieśników. Powinien też raczej z te przygody wyjść bez szkód na zdrowiu.. Inaczej jest w Hiszpanii. Podczas rozmowy z Hiszpanem usłyszałem jego opinie o tym iż bezwzględnie nie zamierza posyłać dzieci do szkoły państwowej. Zapytany dlaczego, odpowiedział iż to strata czasu, a dokładniej że przez pierwsze 3-4 lat dzieci uczą się języka hiszpańskiego od podstaw. Dlaczego?
Z powodu zaniżania poziomu przez dzieci chińczyków, arabów i innych obcokrajowców. Kiedy przychodzą do szkoły, języka nie znają no bo niby i skąd mają go znać. Program więc układa się w taki sposób żeby przede wszystkim wyplenić analfabetyzm, w dalszej kolejności uczy się o kwiatkach, cyferkach itp. W efekcie po 3-4 latach można przystąpić do normalnej edukacji. Taka sytuacja jest oczywiście tylko w większych miastach o dużym odsetku obcokrajowców. Jest to jednak problem którego rozwiązać raczej się inaczej nie da. Bo gorszym wydaje się zostać z duża częscią spoleczeństwa nie znającą języka. Za jakies 30 lat to już nie bedzie problemem, urzedowym stanie się arabski. Wtedy już nikt nie będzie sie martwił o mniejszość hiszpańską. Jak narazie jednak spora część Hiszpanów płaci podatki (nie małe) na coś z czego nigdy nie skorzysta. Okej ale wracając do Malty. Troszkę historii, która jest niezbędna do poznania tej wyspy. W 1947 Malta uzyskała autonomię wewnętrzną, a w 1963 proklamowane zostało powstanie Państwa Maltańskiego. Rok później Malta uzyskała całkowitą niepodległość jako członek brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Podpisany został też układ obronny z Wielką Brytanią, który zezwalał na utrzymanie na Malcie brytyjskich baz wojskowych. W 1967 układ ten został zerwany i dopiero po czterech latach udało się wynegocjować prowizoryczne porozumienie. 13 grudnia 1974 proklamowana została Republika Malty (Repubblika ta' Malta). 1 maja 2004 Malta przystąpiła do Unii Europejskiej. W związku z tymi wydarzeniami obecnie na wyspie wszyscy rozmawiają zarówno po maltańsku( który jest podobny do arabskiego, włoskiego i francuskiego) jak i angielsku. Ciekawą kwestią jest również to iż na tej malutkiej wysepce mieszka aż 500 tysięcy ludzi. Jest to jeden z najbardziej zagęszczonych rejonów na świecie. Walutą jest euro, każdy Maltańczyk mocno narzeka na wyższe ceny z tego powodu. Sami Maltańczycy są bardzo sympatyczni, chętnie pomagają obcokrajowcom i służą radą. Natomiast, jeśli chodzi o nas to zakwaterowaliśmy się w małym miasteczku Bugibba. To tradycyjna nazwa miasta leżącego nad Zatoką Św. Pawła. Jest to centrum życia turystycznego - posiadające mnóstwo hoteli. Stolicą Malty jest La Valetta. Jest to tak naprawdę jedno wielkie miasto, z podzielnicami, tworzącymi odrębne miasta. Kulturowo są troszkę podobni do Arabów, szczególnie jeśli chodzi o podejście do klienta. Po wyjściu z lotniska, pytaliśmy kierowców o podwózkę do hotelu. Pierwszy zażyczył sobie kwotę znacznie naszym zdaniem zawyżoną. Ambitny i zazdrosny drugi kierowca zaraz do nas przybiegł i zaproponował mniejszą cenę. Gdy już mieliśmy przystać na propozycję, nagle pierwszy zaczął zbijać cenę. W końcu wpadliśmy na pomysł, że to my będziemy dyktować warunki i ustaliliśmy cenę niewiele większą od jazdy autobusem na miejsce. W sumie to obaj przystali na te warunki, ale wybraliśmy tego bardziej ambitnego ze względu na poświęcenie w walce o klienta. I tak w wielu miejscach można było walczyć o parę groszy w kieszeni :). Ciekawostka - na Malcie jest ruch lewostronny, w związku z tym co roku ma miejsce mnóstwo wypadków drogowych. Jaki naród jest najbardziej niebezpieczny na drodze na Malcie ? 1 miejsce - Włosi, 2 miejsce - sami Maltańczycy, a 3 miejsce i tu niespodzianka : Rosjanie. Wydaję mi się że ze względu na brawurową prędkość. Generalnie jeśli chodzi o ruch drogowy, to na Malcie występują potężne korki drogowe. Boję się pomyśleć jak to wygląda w wakacje, ale musi byc naprawdę nieciekawie. Próbowaliśmy wypożyczyć rowery, ale można o tym zapomnieć. W przeciągu całej wycieczki widzieliśmy zaledwie dwóch rowerzystów w maskach na ustach. Nie w sposób jest jeździć tym środkiem lokomocji, w tym zatłoczonym kraju. Co ciekawe - praktycznie nie w ogóle kradzieży samochodów. Dlaczego ? Każdy samochód, który dostaje się na wyspę z zewnątrz i wydostaje się, jest dogłębnie sprawdzany i zapisywany w rejestrze. Również rowery, motory i inne pojazdy. W związku z tym, jeśli ktoś ukradnie drugiemu samochód, następnego dnia policja go odnajduje. Druga sprawa, samochodów na Malcie nie opłaca się kraść. W głównej mierze, są po prostu bardzo kiepskie. Ograniczenia prędkości na Malcie wynoszą 40 km/h w miastach (w niektórych 35km/h) i 65km/h w terenie niezabudowanym, w związku z czym nie potrzeba tutaj wcale dobrych samochodów. Sama wyspa mierzy ok. 30 km długości i 10 km szerokości, więc też nie ma za bardzo gdzie jeździć. Co prawda jest bardzo mała, ale co nie znaczy że da się ją zwiedzić w 1 czy 2 dni, jak twierdzili nam niektórzy przed przyjazdem na miejsce. Oprócz samej wyspy, istnieje jeszcze kilka innych. Najciekawszą jest zdecydowanie wyspa Gozo, ale o tym opowiem w następnym wpisie. Skąd te wszystkie ciekawostki ? Z własnego doświadczenia oraz z bardzo przyjaznych ludzi, którzy chętnie zamieniali z nami krótkie pogawędki na temat wyspy. W wielu sytuacjach, okazały się być bardzo cenne. Kończąc wpis na dzisiaj, jeszcze mała wzmianka na temat jedzenia na Malcie. Obce wpływy odgrywają znaczącą rolę w maltańskiej kuchni. Bliskość Włoch spowodowała rozpowszechnienie na Malcie potraw z makaronu, po Brytyjczykach zostały steki, szarlotka i smażona ryba z frytkami. Autentyczne maltańskie potrawy należą do kuchni śródziemnomorskiej. Narodową potrawą tutaj jest królik ze spagetti. Miałem okazję kosztować, polecam każdemu.
Zdjęcia z 1 dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz