Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





27 grudnia 2010

Portugalia

W tym roku podjąłem decyzję aby pozostać w święta na obcej ziemi. Wraz z mamą wybraliśmy się do Portugalii. Wybór padł na Porto oraz Lizbonę. Porto zaciekawiło nas bardziej, w nim spędziliśmy 3 dni oraz 1 dzień w Lizbonie. Miasto zbudowano na skalistych zboczach doliny rzeki Duoro. Zabudowania wznoszą się na wysokich na kilkanaście pięter wzgórzach, z których najwyższe wieńczy katedra i pałac arcybiskupi. Oba brzegi rzeki spina sześć mostów, z których najstarszy zaprojektował uczeń Eiffla - Teofil Seyrig. Stalowa i dwupoziomowa konstrukcja mostu wznosi się obok starówki stanowiąc ważny element panoramy miasta.Kolorowe domki piętrzą się jeden na drugim, a rzeźbione balkony upstrzone są kolorowymi parasolkami, markizami i suszącym się praniem. Niektóre kamienice są pięknie zdobione tradycyjnymi dla Portugalii azulejos - ręcznie malowanymi płytkami ceramicznymi. Elewacje innych są malowane ostrymi kolorami, a portale okien i drzwi przeważnie rzeźbione są z jasnego kamienia. Stanowi to ciekawy kontrast. Niestety większość kamieniczek jest bardzo zniszczona, ale mimo to nie straciły one swojego uroku. Wąskie, kręte uliczki pełne są zaułków, małych placyków, przesmyków między kamienicami i tajemniczych podwórek - to właśnie Ribejra. Na ruinach starych kamienic wylegują się koty. Pozostałości starych murów obrastają bluszcze, a gdzieniegdzie w ogromnych baliach z tarkami kobiety z zakasanymi rękawami na środku ulicy robią pranie. Odnieśliśmy wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie. Wąskimi uliczkami próbowaliśmy dostać się na plac przed katedrą, nie było to jednak proste gdyż nawet mapa nie pomaga tutaj za bardzo. Łatwo się zgubić w plątaninie pseudo-uliczek, które nigdzie nie są zaznaczone i wcale się nie nazywają. Co gorsza wiele z nich kończy się ślepo. Spacer z przygodami ma jednak swój urok - kiedy w końcu znaleźliśmy się na samej górze, nagrodą za nasz trud był przepiękny widok na całe miasto.
Na placu przed katedrą stoi bogato zdobiony pręgierz oraz zrekonstruowana wieża Torre Medieval. Przy placu znajdują się też pałac arcybiskupi i katedra. Sama katedra powstała w XII-XIII wieku. Zbudowana początkowo w stylu romańskim miała charakter obronny. Potem, podobnie jak wiele kościołów, była przebudowywana i obecnie stanowi zlepek baroku, portugalskiego stylu manuelińskiego i klasycyzmu.
Portugalczycy wyznają zasadę, że nie samym chlebem człowiek żyje. Doszli do wniosku, że potrzeba mu jeszcze wina. Winiarni widzieliśmy tu więcej niż piekarni, a w restauracjach i barach gościom natychmiast podaje się dzban sangrii. W sklepikach z winem wybór jest olbrzymi. Na półkach nie brakuje oczywiście portugalskiego specjału - porto. Butelki są wielkie, litrowe. Przeciętny Portugalczyk wypija 95 litrów wina rocznie!
Ten imponujący wynik jest przede wszystkim zasługą panów, którzy całe popołudnia spędzają w knajpach. Nie znaczy to jednak, że Portugalczycy piją bez umiaru. Przy winie gawędzą z przyjaciółmi, grają w warcaby. Widok upojonych do nieprzytomności jegomościów, którzy pełzną po ulicy na czworakach, nie jest tutaj znany. Portugalczycy to nie pijacy. To smakosze!
Obok wina z pewnością najbardziej smakuje im kawa. Musi być bardzo mocna i aromatyczna. Tubylcy zaczynają dzień od malutkiej jak naparstek filiżanki czarnego naparu. Pija się go w kafejkach (na stojąco!) albo zamawia do pracy. Kawa jest tania, więc mało kto parzy ją w domu. Do porannej kawy Portugalczycy bardzo lubią chrupać migdałowe ciasteczka.
Zwiedziliśmy również Lisbonę, miasto jak dla nas przeciętne. Nie oddaje całej istoty Portugalii, typowo europejskie.
Z dniem dzisiejszym kończę pisanie bloga... Jest to spowodowane ograniczeniami czasowymi. Jeśli ktoś jest zainteresowany dajcie znać. Do zobaczenia w Polsce :)

1 komentarz:

  1. szkoda Karol, że kończysz pisanie, szło Ci naprawdę nieźle. A i wstaw fotki z Portugalii :)

    OdpowiedzUsuń