Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





15 września 2010

Przyjazd do Walencji

 Około godziny 9, 13.09 dotarłem na lotnisko w Barcelonie. Po wyjściu z terminalu oczywiście powitała mnie temperatura przekraczająca 30 stopni. Do godziny 16 zwiedzałem miasto z walizeczką 30 kg. Trochę było niekomfortowo, ale w sumie więcej odpoczywałem niż zwiedzałem. Patrząc na ogrom tego miasta, wpadłem na pomysł, że jeszcze wpadnę tam z wizytą na parę dni. Wtedy uda mi się je choć dobrze zobaczyć. O 16;30 wsiadłem do autobusu do Walencji i dotarłem około 21. Na miejscu powitał mnie Juan, mój przyjaciel z Hiszpanii, który oprowadził mnie troszkę po okolicy i zaprosił do siebie na kolacje. Było bardzo sympatycznie, Juan odstąpił mi swoje łóżko i jego rodzina powiedziała że zawsze mogę przyjść, nawet bez zapowiedzi. Na kolację jedliśmy baraninę z pieczoną papryką oraz sałatkę hiszpańską. Składa się ona z oliwek, sałaty i pomidorów. Na deser miałem okazję skosztować kilka rodzajów sera. Jego zapach jest mocno i smak jest bardzo intensywny. Dodatkowo winko, arbuz i do skosztowania gazpacho (czyli zmixowane pomidory z elementami innych warzyw). W sumie podczas konwersacji z rodzicami Juana, mój hiszpański okazał się nie taki zły jak myślałem i sądzę że będzie nie najgorzej, Juan nawet pochwalił mnie że zrobiłem duże postępy :) no i też nieco skrytykował stwierdzając że w zbyt krótkich spodenkach wyglądam jak turysta, ale żebym się nie przejmował, bo Erasmusi tak chodzą ubrani, natomiast on tak ubiera się tylko na plaże czy do basenu (hehe ). Po krótkiej nocy (jakieś 5 godzin) wstaliśmy o 7 rano, zjedliśmy hiszpańskie śniadanie i wyskoczyliśmy do mieszkania w którym spędzę najbliższy semestr. Warto dodać następujące fakty iż : hiszpańskie śniadanie jest słodkie(podobnie jak francuskie) i bardzo skromne. Zazwyczaj jest to mleko, kakao, bądź kawa i coś słodkiego. Obiad jest posiłkiem najbardziej obfitym i najważniejszym w ciągu dnia. Na koniec kolacja jest jedzona bardzo późno ok. 21 - 23 i jest to normalne. Na kolacje je się również sporo, aż dziwne że Hiszpanie są dość szczupli. Jest to spowodowane szybszą przemianą materii oraz innym zegarem biologicznym tego narodu. Ale wracając do tematu, na miejscu poznałem bardzo sympatyczne i zabawne Hiszpańska. Obie pracują i studiują. Nazywają się Jurema oraz Patricia i rozmawiają raczej po katalońsku, jednak nie stanowi dla nich problemu rozmowa po hiszpańsku, w końcu znają oba języki od dziecka. Atmosfera w mieszkaniu jest bardzo przyjazna. Chwilę później dowiedziałem się iż w 4 tym pokoju będzie mieszkać Polak, nauczyciel hiszpańskiego i niemieckiego. Jak dla mnie to bardzo dobra wiadomość, zaproponował również że możemy rozmawiać w domu po hiszpańsku, abym się szybciej nauczył. Dodatkowo poprosiłem o lekcje nauki hiszpańskiego, bo wydaje mi się że indywidualna nauka języka będzie znacznie bardziej efektywniejsza, niż nauka w dużych grupach w prywatnym instytucie. Juan wspominał, iż zajęcia na uniwersytecie z języka hiszpańskiego dla erasmusów są na bardzo niskim poziomie, a dodatkowo są często odwoływane, w związku z tym decyzja o nauce z Polakiem- Alkiem będzie jak najbardziej wskazana. Następnie udałem się na Uniwerek załatwić wszystkie formalności, a właściwie zapytać się głownie czy przyjmą mnie dzisiaj i obiecałem pomóc koleżance z Warszawy zarejestrować przyjazd. Niestety odesłano mnie z kwitkiem, ale jutro mam oficjalną wizytę. Po drodze zaopatrzyłem się w mapę i bilety komunikacyjne. 10 przejazdów kosztuje 8 euro, więc nie jest tak tragicznie. Na uniwersytet będę uczęszczać bez potrzeby używania komunikacji, gdyż to miejsce znajduje się 20 minut pieszo od mieszkania. W między czasie zakupiłem trochę jedzenia i pozwiedzałem okolice. Około 11 przyjechała do mnie koleżanka z Polski, więc trochę przeszliśmy się po Walencji, zachodząc również nad morze. Pogoda jest bardzo dobra. Dziś było 33 stopnie, wczoraj w Barcelonie podobnie, jutro przewidują małe ochłodzenie 29 stopni i pojutrze 29. Noce są bardzo ciepłe. 25 stopni to norma. Wilgotność powietrza jest bardzo wysoka, co powoduje iż człowiek rzeczywiście czuje to ciepło. Żyć nie umierać. Morze jest również ciepłe, wskoczyłem na kilka minut do wody i to było prawdziwe odświeżenie :). Po 2 godzinkach, udaliśmy się wzdłuż plaży aż do portu. Następnie zwiedziliśmy kompleks futurystyczny w Walencji. Naprawdę robi ogromne wrażenie. Następnie udaliśmy się do centrum gdzie spotkaliśmy kolegę Łukasza będącego na Erasmusie pogadaliśmy chwilę i udaliśmy się na zasłużony spoczynek nocny :) Mieliśmy szczęście tuż przed zamknięciem "U Chińczyka" zakupiliśmy materac, który ułatwi nam rozlokowanie w pokoju. Na dniach postaram się więcej opisać rzeczy które zaobserwowałem i dość dobrze je opisać.  Link do zdjęć : wklej w przeglądarkę
http://picasaweb.google.com/110109153723433594751/Fociakos?authkey=Gv1sRgCO24oNOa4pXXqwE#

1 komentarz: