Blog powstał celem upamiętnienia wyjazdu Erasmus-Valencia 2010/11 w dniach 13.09.2010 - 31.01.2011





29 sierpnia 2010

El sueńo espańol, czyli American dream

Hablas castellano?
Takie pytanie usłyszy każdy z was, jeśli kiedykolwiek znajdzie się np. w Madrycie. "Castellano" – tak nazywa się dominujący na Półwyspie Iberyjskim i w Ameryce Łacińskiej język kastylijski, który przywłaszczył sobie miano "hiszpańskiego".
Wbrew pozorom nie jest jedynym językiem urzędowym w Hiszpanii. W poszczególnych regionach państwa zdominowanych w przeszłości przez Królestwo Kastylii zachowały się rdzenne języki. Dlatego kibice piłkarscy Barcelony będą skandowali po katalońsku, kibice Deportivo de La Coruńa po galisyjsku, a fani Atletico Bilbao wykrzyczą swoje hasła po baskijsku. W dzisiejszych czasach nawet najbardziej zagorzali katalońscy i baskijscy nacjonaliści mówią lepiej lub gorzej po hiszpańsku. To spuścizna po ciężkich czasach generała Franco, który twardą ręką tępił lokalne kultury z językami na czele.
Co do samego języka gramatyka hiszpańska jest dużo łatwiejsza od naszej. Przede wszystkim, nie występuje w niej deklinacja, czyli odmiana przez przypadki rzeczowników, przymiotników, liczebników i zaimków. Jeśli już raz poznamy wyraz "cocina" (kuchnia), nie tylko będziemy potrafili użyć go w każdej sytuacji, ale też przy odrobinie wprawy odgadniemy, że "gotować" to "cocinar" a "kucharz" to "cocinero" :D
W hiszpańskim występuje nieco mniej czasów niż w angielskim, lecz sprawę utrudnia odmiana przez osoby. W konkurencji "najłatwiejszy język świata" to punkt dla angielskiego, ale z nawiązką odrabiają tę stratę pisownia i wymowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz